Stado Piekielnej Sfory pod władzą Xsary i Raistlina było bardzo silne. Wspinało się na sam szczyt.. Weszło w konflikt z Stadem Śniegu, dziś Naszymi sprzymierzeńcami. Xsara opuściła jednak krainę, a na czele stada stanęła Dream. Wraz z Raistlinem utrzymywali stado na poziomie i świetnie dawali sobie radę z obowiązkami. To właśnie z nadejściem panowania Dream zrodziło się Stado Ciernia. SPS zmieniło nazwę i rozpoczęło nowy rozdział życia członków stada. Wówczas sojusznikiem sfory było SMS. Dość długo nie nadchodziły zmiany... Jednak pewnego dnia Dream oddała pałeczkę Breeze. Samiec Alfa jednak wciąż trwał przy swej pozycji... Po pewnym czasie Stado zerwało sojusz z SMS by nawiązać nowy- Z Snieżną Sforą. Niestety Raistlin opuścił Stado bez powiadomienia i SCS było zmuszone wybrać nowego Przywódcę. Tymże sposobem Maragoth został następcą Raistlina. Po bliżej nieokreślonym okresie czasu Maragoth zrzekł się przywództwa oddają władzę niejakiemu Sokarowi. Samicą Alfa wciął była Breethany. Po dość długim okresie panowania następcą Sokara został Volverin. Wraz z zmianą Samca Alfy, Samica dobrowolnie zrzekła się panowania, by do włądzy dopuścić Ammar. Zbliżamy się do dnia dzisiejszego.. Gdzie to poczynaniami Stada kieruje Ammar i Volverin. Cierniści są wspierani przez Stado Mrokui, swych sojuszników.
Zbiór Legend
Zył kiedyś wilk imieniem Morphinum.Lubił on przygody,więc jego życie było ich pełne. Pewnego nudnego dnia zastanawiał się gdzie wyruszyć,ot tak.
Myślał bardzo długo,gdy nagle coś skierowało jego wzrok na górę oddaloną o paręnaście km od lasu.Zdecydował się tam wyruszyć,gdy instynkt mu coś podpowiadał.Pierwszego dnia szedł przez miasto. Został zaatakowany przez grupę ludzi.Próbował walczyć,lecz było ich zbyt wiele. Nagle zza domu wybiegła grupa dzikich psów w większej ilości osobników niż ludzie i ci uciekli.-Witaj,wilku. Widzimy że zmieszasz na tamtą górę.Mamy dla Ciebie podarunek-Powiedział przywódca psów dając mu piękną różę w ciemnych barwach.Wziął ją i biegł dalej w stronę góry.Nastała noc. Zauważył on małą chatkę,i choć bał się ludzi wszedł do niej. Zauważył starca, który woglę się go nie bał. -Chodź,wilku. Przenocujesz u mnie.-Starzec powiedział.Rano wilk obudził się a starca nie było. Na stoliku leżał tylko flakonik z karteczką "weź to i idź." Wziął flakonik i wyszedł z chaty.Szedł parę godzin, i był już u podnóża góry.Spojrzał w górę i zaczął wchodzić nań.Gdy już był wysoko,zauważył drzewo bez liści.Podszedł do niego,a pod nim leżała biała wilczyca. Była bardzo piękna.-Uratuj mnie..-Przemówiła cicho. Wilk spojrzał w dal. Co miał zrobić? Nie wiedział co jej jest.-Zastanawiasz się co zrobić,młodzieńcze?-Drzewo przemówiło.Wilk odskoczył,lecz po chwili odpowiedział. -Czy ty,panie,wiesz co jej jest? -Zapytał. -Mogę ci dać wskazówkę. Jest ona chora na "czarną różę". Zostało jej mało czasu. Powiem ci,że jedyne lekarstwo to miłość i pewien wyciąg z kwiatu.-Drzewo zamarło. Morphinum już nie mógł o nic zapytać. Wyciąg...miłość..-Szeptał. W dalszym ciągu nie wiedział co robić. Nagle przypomniały mu się prezenty które dostał. Wyjął róże i flakon. Spojrzał na wilczycę. ..Czarna róża..-Myślał dalej. -CZARNA RÓŻA!-Krzyknął. Miał pomysł. Od grupy psów dostał różę,a nazwa choroby brzmi "czarna róża"...wziął więc flakonik i zaczął do niego wyciskać sok z owego kwiatu. Flakonik był prawię pełny,lecz tyle wystarczyło. Wlał do jej pyska zawartość buteleczki,lecz nic się nie stało. Jeszcze miłość..-Pomyślał.-O co chodzi z tą miłością? Została mu resztka wyciągu. Spojrzał ponownie na piękną wilczycę. Przypomniała mu się jego mama. Wszystkie razem spędzone chwile...-Kocham cię.-Szepnął. Spojrzał na flakon. Zaświecił się czarnym blaskiem. Wlał resztkę soku do jej pyska. Wilczyca obudziła się. Spojrzała na niego. -Ja Ciebie też. Dziękuje ci.Zwą mnie White Nesca.-Spojrzała mu w oczy. -A ja jestem..Morphinum. Zeszli z góry. Byli już parą. Postanowili założyć własną rodzinę,a nawet stado. Symbolem stada została czarna róża. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
By Black Star
Dawno temu powstało SC. Było to stado neutralne. Pewnej nocy młoda Omega wyszła poza tereny stada-Zgubiła się. Matka szczeniątka, Alfa owego stada była załamana, szukano Go już parę dni, lecz na próżno. Pewnego dnia do Atlanty, czyli matki szczenięcia dotarła informacja o znalezionym ciele syna. Matka niedługo również zmarłą.. Parę lat później,stado poczęło upadać. Stracili najlepszą Alfę. Gdy nastała noc,na teren SC wszedł młodzieniec, posiadał on takie samo imię jak syn Atlanty. Gdy zobaczył go starzec, stwierdził że to na pewno ich dawna omega. Starzec bardzo się ucieszył, że syn Atlanty powrócił, lecz reszta sfory miała mu za złe odejście, wskutek czego jego matka zmarła. Gdy młodzieniec się o tym dowiedział, nie miał już sprzeciwów, ponieważ był pogrążony w smutku. Stado zagryzło dawną omegę. Pies zdechł. Odchodząc z tego świata, już jako duch położył na grobie swej matki czarną różę. Sfora z miłości do Atlanty utytułowało owy kwiat jako symbol SC.
By Black Star
W pewnym lesie żyła wataha wilków. Nie posiadała ona nazwy,lecz wszyscy żyli w szczęściu i dumie. W burzliwą noc do watahy przybyła stara wilczyca,imieniem Gallyneath. Jako gość nocowała w legowisku alf. Dowiedziała się także,że na jutro samica alfa ma zaplanowany poród. Następnego dnia urodziła się trójka dzieci-omeg.Trwała uroczystość. Został zaproszony kapłan i kapłanki, lecz nikt nie zaprosił Gallyneath. W środku uroczystości ta weszła, i podbiegła do jednego ze szczeniąt-samiczki. Spojrzała na alfę. -Jak się zwie to szczenie?-Zapytała ochrypłym głosem. -Warum. -Ojciec szczeniąt odpowiedział. -A więc,przeklinam cię Warum!W wieku 2 lat ukłujesz się cierniem, i zaśniesz na wieki!-Krzyknęła i uciekła z lasu. Całe stado zamarło w strachu. Mijały lata. W drugie urodziny Warum,w całym lesie wyrosły ciernie. Suczka biegając po lesie nakłuła się na jeden,i zasnęła,a razem z nią wszystkie wilki. Las zamarł na wieki. Pewnego dnia przebiegał obok pewien prostacki wilk,imieniem Neros. Zauważył uśpioną watahę. Przebił się przez ciernie i spojrzał na piękną suczkę. Była to Warum. Pocałował ją, i cała wataha w jednej chwili się przebudziła. Został on następcą alfy,a Warum została jego partnerką.Watasze wreszcie nadano nazwę.Z powodu zasiedlonego w lesie ciernia, było to SC,i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
By Black Star
Księżyc był w pełni ... Jego srebrny " talerz " oświecał bladym blaskiem , leśną ścieżkę , po której stąpał zmęczony wędrowiec .
Ubrany niczym żebrak z jednym workiem przerzuconym przez ramię , szedł wolno jakby czas mu nie zagrażał a mrok nocy nie przysparzał obaw .
Owe ciemności " chłonęły " sylwetki przeróżnych zwierząt , których krwiste ślepia śledziły ruch człowieka niczym drapieżnik wypatrujący swą zwierzynę ...
Lekki zefirek potargał liśćmi drzew a ich szum doszedł i do uszy wędrowca , który przystanął z uniesioną głową , by spojrzeć na piękna jodłę wśród innych drzew .
Coś w jego spojrzeniu mówiło , iż nie czuł się najlepiej ... Źrenice oczu miał zwężone niczym wąż a jego skóra przybrała kolor bladości - wchodzący w śnieżną biel .
Czyżby chodzący trup za nocy ?
Sylwetka pochylona do przodu , plecy zgarbione pod ciężarem wora ... Co w nim było ?
Tego i on nie chciał zdradzić choćby w myślach , gdyż i to mogło by być przyczyną jego nagłej zguby .
Otrząsnął się z zamyślenie i " pożegnał " jodłą tęsknym spojrzeniem jakby drzewo było jego jedyną ostoją w tymże świecie bez praw i reguł .
Przyspieszył korku na samą myśl o tym , że będzie szedł tak długo aż nie zobaczy wielkich murów swego miasta , okalanych głęboką fosą i drewnianymi balami ...
Jego myśli uciekały do domu , do miejsca w którym czułby się już bezpiecznym i spełnionym , gdyż wędrówka miałaby swój koniec właśnie tam .
Jedna z ciemniejszych chmur , przysłoniła tarczę Księżyca ... Z nagła świat pochłonął płaszcz ciemności a wiele zwierząt ogłosiło swój zew światu .
Głód ... Chęć mordu ... Żądza .
Krew się burzyła w ciałach , popędzana instynktem mordercy ... Umysł zwężał krąg potrzeb do jednej , tej głównej - znaleźć i pozbawić życia .
Wiele burych i masywnych cielsk biegło przed siebie a ich mięśnie drgały w euforii jakby noc dawała im szansę na spełnienie swych potrzeb wręcz marzeń , by być szczęśliwymi !
Jodła jęknęła pod silniejszym podmuchem wiatru a owy człek poczuł woń nadchodzącej śmierci .
Odór zgniłych ciał , które gdzieś w pobliżu się rozkładały - pozostawione przez najedzone bestie , które nie dążyły szacunkiem nawet umarłych .
Wędrowiec począł biec przed siebie , gdyż adrenalina rozniosła się po jego ciele , co za tym idzie i umysł pragnął się ratować , dawać mu znaki ... Wskazówki do ucieczki ...
Wycie przecięło cisze niczym sztylet materiał , tak nagły był tego oddźwięk .
Wilki !
Lecz o dziwo , mężczyzna stanął niczym posąg nie uczyniwszy żadnego ruchu .
Czyżby rozum postradał ?
Serce łomotało mu w piersi , gdy zaczął odczuwać zmiany ... Ciało boleśnie się zmieniało .
Chrzęst kości , które dostosowywały się do nowej sylwetki , mięśnie próbujące nawzajem się rozerwać ... Skóra , która poczęła się niewyobrażalnie naciągać i pokrywać gęstą szczeciną czarnego włosia .
Zęby ... Te przybierały kształty kłów , ostro zakończone niczym żyletki .
Wór upadł pod łapy bestii , którą niegdyś nazwano by człowiek w swej prostocie .
Czyżby do był znak , że i ktoś z naczelnych może stać się potworem tak nagle jak szczycił się swą dominacją na ziemi ?
Czy była to sugestia figlarnego losu , że każdy może stać się przyczyną nieszczęść , trosk i śmierci ... ?
Jeżeli tak było ...
Wilki zwolniły swego kroku i stanęły za nowym wrogiem , który swą posturą dorównywał niejednemu dębowi .
Z gardeł wyszedł grzmot ... Warczenie wielu istnień było niczym fala huków niskiej tonacji ...
Ciała sztywne , gotowe do każdego wysiłku by tylko przeżyć i być z tego dumnym .
Wilkołak ... BO tak owe stworzenie nosiło miano w owych czasach ... Ryknął zawzięcie aż poruszył skały i ziemię , nim przód jego ciała opadł i natarł na stado podobnych do siebie .
Był jak sztorm , niósł zagładę życia .
Pazury cięły skórę z łatwością niczym nożyczki kartkę papieru , zęby zaś wbite w ciała - odgryzały kawałki mięsa wielkości pół samego psowatego .
Krew lała się strumieniami a był to napój dość ożywczy dla każdego , który po znoju walki chciał się napić i posilić .
Bestia tak też uczyniła .
Szorstki język zamoczył w czerwonej mazi a sam jej smak spowodował dreszcz na jego ciele .
Upajał się tym faktem i zbrodnią jaką dokonał na stworzeniach .
Byli przecie głupi ...
Nic nie znaczący w tym świecie , gdzie on mógł dość na szczyt !
Był innym ogniwem w łańcuchu pokarmowych , był kaprysem ewolucji lecz jakże doskonałym samym w sobie !
* * *
Wór leżał na ziemi , porzucony jakby bez większej wartości .
Namókł już krwią wilków i stawał się wręcz brunatny ...
Był światkiem sjesty padlinożerców , którzy wyrywali sobie na wzajem kończyny poległych , ich mózgi tudzież jelita i wątroby .
Za co ich winić , skoro zaspokajali swój głód ?
Jedno z ucztujących , podeszło do worka by go obwąchać z zaciekawieniem .
Była to rzecz dla niego nowa i całkiem tajemnicza jakoby nie dziwna , bo ludzka .
Jego zęby poczęły drzeć materiał lecz po chwili jęknął , czując coś wbijającego się mu w dziąsła .
Cofnął się z głuchym warkotem , by zerknąć na ową rzecz z bezpiecznej odległości .
Dziwo ...
Wór był pełen róż , szlachetnych kwiatów , które miały tyle znaczeń ... Tyle kolorów ...
Padlinożerca nie znał znaczenia rośliny ani nie rozróżniał jej kolorów , więc odszedł od nich wielce zawiedziony gdyż spodziewał się czegoś do jedzenia bądź picia .
Czarny kwiat pchnięty przez wiatr , zamoczył się we krwi poległych jakby chciał oddać im ostatni hołd .
* * *
Wilkołak nigdy nie wrócił po swój skarb ...
Śmierć przyszła po niego , gdy ten za dnia spał . Pochyliwszy się nad nim zadała cios a na jego zakrwawionej piersi zostawiła róże jako znak , że jego własność po śmierci nadal należała do niego.
Reszta zaś jest owiana nutką tajemnicy , którą nieliczni chcą przełamać .
Wielu mówi , że w nocy słychać wycie poległych wilków , które wyrażają chęć zemsty za krzywdy jakie im uczyniono . Zew niesie się echem po wszelakich wioskach a ludzie drżą za winy swego brata ...
Inni zaś twierdzą , iż duchy tychże stworzeń koczują wokół czarnej róży każdej nocy jakby była ona symbolem ich mrocznego żywota ...
A co na to natura ?
Wiatr niósł wieść , że znalazł się ktoś kto owe zwierzęta znowuż powołał do życia , dając im róże jako symbol swej pomocy i dobrej woli .
Owy kwiat miał się stać tym czym oni teraz .
Mroczni ... Pełni uroku lecz szkodliwi jak ciernie ...
Czy to prawda ?
By Afrodyta
* * *
Kiedy zapadała noc, cierniowe psy budziły się do życia. Tarcza pełni księżyca, rzucała blask na jedną jedyną krainę? Krainę zwaną Ciernia. Niegdyś przez przypadek na terenie owej krainy zjawił się człowiek? Wędrował przed siebie nie zważając na niebezpieczeństwa.
Gdy położył stopę na terytorium alf, te wychodziły mu na spotkanie, niezbyt przyjaźnie nastawione. Lecz? człowiek gardził nimi, nie dając się sprowokować.
Psy uznały człowieka, za nikłe niebezpieczeństwo i pozwalały mu chodzić po krainie,
ale gdy przekraczał granicę.. dostawał ostrzeżenie w postaci kłów na rękach i nogach. Z czasem wędrowca przywykł do bycia z psami. Nauczył się granic jakie panowały między nim, a jego dzikimi towarzyszami.
Zaczął się denerwować, kiedy przez cały dzień nie napotkał ani jednego dzikiego psa.
Powoli przekraczał niewidzialną granicę między nimi.
Pewnej gwieździstej nocy, gdy wybiła północ, zaś na niebie jak na dłoni było widać tarczę pełnego księżyca, usłyszał dziki warkot. Zaczął iść w stronę odgłosu.
Gdy był już blisko, na ścieżkę wtargnął ogromny pies. Nowy Alfa Cierniowej Krainy.
Nie znając człowieka rzucił się mu do gardła. Wędrowca, wycieńczony i wygłodzony
upadł na ziemię nie starając się nawet bronić. Alfa Ciernia dobrał mu się do gardła i zabił.
Od tej pory psy z tej Krainy są znane jaką bezwzględni mordercy i nikt nie miał prawa się im przeciwstawić.
By Light
* * *
Krąg uważam za zamknięty. Cierń wdrążył się w "korzeń" mych trzewi.
Krąg uważam za zamknięty, krew posoką, czarną spływa...
Krąg uważam za zamknięty, krew posoką, czarną spływa...
Wiele dni, wiele nocy, a dni coraz krótsze.
To, co wydarzyło się... To co zdarzyło się,
opisze wam - pokrótce.
Stado Piekielnej Sfory, zaszczytem mieniące się złotym, będące dzieckiem złowrogim, a jednak chybiając się przed wrogiem.
Potrzebowali twardej władzy, uczuć oskalpowaną paletę i ten głos wibrujący, echem czaszki roztrzaskującym. Na horyzoncie
pojawiła się para, osobnicza z nich dwójka była, a każde z nich w łapie władzę dzierżyło od szczenięcia, gdzie rodzicielka
dawno zabita.
Xsara nieustępliwa suka, bijąca złowrogim wejrzeniem, będąca jadowitą żmiją i kotką, czasami czułości łaknąca.
Raistlin dostojnik imienny, cichy niczym burza, wszakże od dam nieopędzony, ale wielce na nie odporny.
I nastał konflikt ze Śnieżną Sforą, która obarczała wszystkim złą wolą, bo pędzić owce do wilka chciała, aby ten ostał
się katem i machina działa! Krwi było dużo, zawiści nazbyt wiele, ale kto potwora popieści, dostanie i to za wiele! Tak
mijały dni, miesiące oraz lata...
I nastał koniec świata...
Dla jednej osoby.
Xsara odeszła z krainy, mieniąc się wolą głupią. Pozostawiwszy swe stado, oddała się innym otuchą. I na jej miejsce Dream
zastała, obok Raistila rządzić by chciała, lecz niepewna i niezbyt gotowa, jeszcze nie miała głosu sądnego.
Biorę pióro do ręki, waham się srodze,
jeśli dam plamę, on nie pomoże...
jeśli dam plamę, on nie pomoże...
Zmiana nazwy okazała się słuszną? Nikt tego nie wie, nikogo nie rusza jedno pytanie i jedna odpowiedź. Zapomniano o
początku, nastał więc jego koniec. Sfora Ciernia miała rządzić, mścić się u bram raju. Spotkać swego kata i upaść, by
od nowa powstać, co by dzieciom swoim nieśmiertelność oddać. Czy tak się w istocie stało? Znowuż pytań wiele, ale odpowiedzi
żadnej, bo człek nie wielbłąd, nic nie wie. Sojusz ze Sforą Mroku okazać miał się siłą lecz płonna nadzieja to była, zaraz
ozwał się Śnieg i nowa wojna już była. A wtedy kolejna Samica będąca Alfą na szczycie, odeszła w swym niebycie. I ziścił się
sen Breethany, która nową muzą się stała i jej siła i jej wiara, może się ciupkę ostała. Samiec jak na początku, tak i teraz
pozostał, nie ruszał się z miejsca swego jakby w trumnie umierał.
I w czasie jednym, o dziwna kobieto, nastał koniec sojuszu, a zyskał początek nowego. Mrok odszedł w niebyt, Śnieg
pozostał u szczytu. Czy ktoś to zrozumie? Dziwności bezliku!
A złota era w srebrną się obrała,
a teraz nie wiem, co w brązie, co w nim ostała...
a teraz nie wiem, co w brązie, co w nim ostała...
Breethany została sama, gdyż Samiec wreszcie obumarł, nikt dotąd nie wie czy głupota, czy duma. Na jego miejsce spoczął
niejaki Maragoth, a po nim Sokar. Czy ktoś znał ów panów? Z pewnością charaktery wielkie, głowy przeciętne, a ciała męskie.
Jakkolwiek by tego nie ująć, znowu kolejne zmiany w nieustępliwym czasie.
Koniec sojuszu z Śnieżnymi okazał się dziwną matnią, bo zaraz do Mrocznych powrócili jak syn kochał się z matką. I nikt
do dzisiaj nie wiem, kto marnotrawnym synem, ale matką to każdy, wszelako rodzić nowinę chciał każdy!
Dragonfly jakoby z gruszki się urwał, zajmując miejsce Sokara, który również z puszczy się urwał, ale doń wrócił bez
powodu wielkiego. Jednakże Breethany dziwnym sposobem, wpuściła na swe miejsce Pazur, niechybnie ruch w SC bardzo ruchliwy.
Nikogo już nie zdziwi słowo, iż wypadło jedno i znowuż wpadło drugie, bo zaraz Volverin się pojawił i nie było już nudnie.
Ten znany na pewno z humoru przedniego. I chcesz wątpić czy nie, nie zaczynaj z nim kolego!
Upadły upadłym będzie, nic się w tej kwestii nie zmieni.
Nie próbuj uciekać, nie z tej ziemi...
Nie próbuj uciekać, nie z tej ziemi...
Wojna z SW nastała, którą myśmy wygrali. Czy kto pamięta, co to chwała? Hayate i Edward w zupełności, chociaż nie wiadomo,
gdzie są ich kości. Bez obaw dzierlatki, mają swoje lata lecz latają po świecie, aż dybie się chata. Jednak ten drugi uciekł
na pługi i zamiast niego Invaincu się odnalazł, ale znowuż na krótko przyszła mu ta czara. I ponownie wielkie zmiany we
władzy u szczytu, ostał się Asmodeusz i Andromeda mała.
Później dziwnym trafem przyszła era sama, gdzie Mal Siberia egoistą się ostała. Sama rządziła żelazną łapą, a była w tym dobra,
uprzedzam cię tato. Ale jak zwykł jeden dziad, samemu ni tak, ni w... krzak. Otóż rządy najlepsze, gdy dwójka je sprawuje
i tak też się stało, los nam Fenrira i Bruję zsyłuje...
Czasy już nie tak dawniejsze, bo dobrze mi znane. Dream wraca i Bruję na banie. Ot nie oznacza, że ją obala tylko na jej
miejsce super się wpaja. I rządzi, póki jej pasuje, bo zaraz się okaże, że względów jednemu nie okazuje. Nie tolerują się
dwoje we władzy, jeden ustępuje z rumieńcem złości na twarzy, a drugi trwa uparcie przy berle nijakim, a zaraz się odezwą
głosy, żem bardem nijakim!
Miejsce Dream, Breethany zajęła, a teraz...
Czy cokolwiek się zmienia...
Bo patrz dziecko moje na te liche stworzenia.
Powstał kraj, a w nim upadek, zrządzenia...
Bo patrz dziecko moje na te liche stworzenia.
Powstał kraj, a w nim upadek, zrządzenia...
By Pedrakhan